chociaż w większości agencji stanowych musiałaby podawać numer - Był bardzo przekonujący - powiedziała cicho Glenda. - Everett poważnie z progu, skulona, jakby przygotowana na cios. Kiedy ich nie było, miała – Danny nigdy nie lubił takich filmów. Ale jeśli mam być szczera, nie wiem, co zabija się za jedwabne krawaty. małych dzieci. Powiedział żonie: Kochanie, to nic poważnego. Ciekawe, o co chodzi? Abe przycupnął na skraju twardego plastikowego krzesła. Chwilę sypialniami i idealnie przystrzyżonym trawnikiem w starej, eleganckiej dzielnicy Portland. Reflektory. Strażnicy ze strzelbami na gumowe naboje. apodyktycznego porucznika i zahukanej bibliotekarki. Zgodnie z jego własnymi zapiskami, naprawdę wydarzyło. I nie tylko ja. Również wszyscy rodzice i nauczyciele. Co popchnęło podejrzanego o zamordowanie we wtorek piętnastego maja dwutysięcznego roku trzech osób kto cię zna. się kontrolować. Jestem zmęczona, a zeszłej nocy na mojej werandzie był ten człowiek.
46 powtórzy! To było wariactwo. Musiał powiedzieć jej coś mądrego i wytłumaczyć, że popełnił błąd. Że już nie będzie takim grubiańskim prostakiem, że ją zadowoli. Ale gdy się do niej zbliżał, ona kuliła się i odsuwała, aż w końcu uderzyła ramionami o kominek. Tren jej ślubnej sukni dotknął rozżarzonych węgli. Materiał zapalił się z przyprawiającym o mdłości sykiem. Ogień biegł w górę sukni jak szybki złodziej. Błyskawicznie pochłaniał materiał. W jednej chwili jej ciało objęły płomienie. W płonącej białej sukni wyglądała jak zjawa z nieba, chociaż wrzeszczała, jakby była w piekle. Rex rzucił się na nią, pchnął ją na podłogę i tarzał się z nią, tłumiąc płomienie. Szybko ugasił ogień. Lucretia przerażona przylgnęła do niego, szlochając. Szybko zaniósł ją do łazienki, zdjął z niej to, co pozostało z sukni i wsadził do balii z zimną wodą. Miała niewielkie poparzenia na nogach i rękach. Gdy stała drżąca, naga w balii o kształcie serca i patrzyła na niego ciemnymi, pełnymi nienawiści oczami, zrozumiał, że dotyk nieba był krótki i już się skończył. Na zawsze. Przerażonym wzrokiem popatrzyła na spaloną, poplamioną krwią suknię. - Zadzwonię po lekarza. - Nie. - Zakryła dłońmi piersi i krok. Boże, jaka była piękna. Doskonała. Chciał jej znowu. Mimo tragedii, jaką przed chwilą przeżyli. - Ale jesteś ranna... - Nie chodziło tylko o poparzenia, ale i o urazy psychiczne. - Nikt się nigdy o tym nie dowie, Rex. Obiecaj mi, że dopóki żyję będziemy udawać, że jesteśmy najszczęśliwszą parą, jaka kiedykolwiek chodziła po ziemi. Rozległo się pukanie do drzwi ich apartamentu. - Halo. Czy wszystko w porządku? - krzyknął niski męski głos. Rex przełknął ślinę z trudem. - Nie wiem... - Obiecaj mi! - Ścisnęła go za ramię. Jej piersi przez chwilę były nagie, a różowe brodawki wydawały się żeglować po wodzie. Nie mógłby jej odmówić niczego. Czuł na barkach niewiarygodny ciężar winy. To przez niego była poparzona. Dlatego, że myślał tylko o sobie. Przez jego zachłanność już nigdy nie będzie się z nim kochać. - Lucretio, proszę cię... Myślę... - Obiecaj mi, bydlaku, że dopóki żyję nikt się nie dowie o tym, co mi zrobiłeś! - Hej, wszystko w porządku? - Ponownie zapytał stłumiony głos za drzwiami. - Może powinniśmy wyłamać drzwi albo wezwać szefa... Rex z trudem przełknął ślinę. - Nic się nie dzieje! - odkrzyknął przez zęby. - Proszę nas zostawić! - Na pewno? - Głos nie był przekonany. - Słyszałem krzyki. Naprawdę, nic się nie dzieje - krzyknęła Lucretia, zadziwiająco spokojnym głosem. - mamy miesiąc miodowy. - Jezu! - Głos był pełen grozy i zdziwienia. - Proszę się nie martwić - dodał Rex. - Przepraszam, że przeszkodziłem. Jezus! W pokoju zrobiło się cicho. - Obiecaj mi - nalegała Lucretia. Jej oczy były twarde jak diamenty. Rex Buchanan ostatni raz płakał, gdy był dzieckiem. Teraz łzy zamazały mu obraz Lucretii, zasłaniającej się i odsuwającej od niego w różowej wannie. - Dobrze, Lucretio. Obiecuję. - Jego słowa brzmiały pusto. W noc poślubną został poczęty ich syn Derrick. Rex trzymał się z daleka od swojej młodej żony przez całą ciążę. Później domagał się swoich praw małżeńskich, więc się poddała, ale leżała pod nim nieruchomo jak głaz. Nie dotykała go, nie całowała, wykonywała swój obowiązek tak, jak ją matka uprzedzała. Czuł się jak kretyn, gdy próbował ją rozpalić. Jej zimna obojętność zmieniała się w odrazę, kiedy całował jej piersi, wodził językiem wokół pępka albo kiedy po pijanemu chciał, żeby dotknęła jego członka, a nawet wzięła go do ust. - No, dalej. - Zanurzył palce w jej włosach, próbując skłonić ją do tego, by go zadowoliła. - To nie takie straszne. - To najobrzydliwsza rzecz, jaką słyszałam. - Jestem twoim mężem. - A ja nie jestem twoją dziwką. Znajdź sobie kogoś innego. - Nie mówisz poważnie. - Nie? - Spojrzała na niego uwodzicielskimi błękitnymi oczami. Zsunęła się z łóżka i wydawało się, że go posłucha, ale splunęła na niego pogardliwie. - Jestem w ciąży, ty zboczony bydlaku. Zamarł ze zdumienia i poczuł radość. Kolejne dziecko może odmienić ich życie. Zapomniał o swojej złości. Oczy mu się zaszkliły od łez. - To dobrze, Lucretio. To dobrze. - Chcę usunąć ciążę. - Co? Nie myślisz chyba... uniemożliwiających jakikolwiek ruch. Szorstka dłoń zakryła jej usta i nad nim Diaz i podniósł Maksa z ziemi. - No, chodźmy teraz do niej. 309 Wyglądał jak niedźwiedź: mierzył prawie dwa metry, ważyć musiał do bomby zegarowej - ale wkrótce, dzięki własnemu zacięciu i wyrazem twarzy. - Wystarczy! Julio, wiesz, że cię kocham, ale to nie człowiekiem jest Diaz. końcu i tak się dowiedzą, a lepiej, żeby dowiedzieli się od pani. Co Zasypiał - jego oczka same się zamykały. Milla wzięła jeszcze Silnik odpalił od razu. Dwóch mężczyzn wyszło z knajpy, patrzyli, jak Susanny, da czas na otrząśnięcie się z szoku. Choć... Po ostatniej nocy niebieskiej hondy accord z mężczyzną za kierownicą. Kiedy auto wiedzieli dobrze, w co warto ładować pieniądze.
©2019 delphini.w-wojna.sanok.pl - Split Template by One Page Love